Właśnie... Do tej pracy nie mam tytułu, więc miło by mi było przeczytać wasze propozycje na ten temat. Wiem, że powinnam sama nad tym pomyśleć, bo niby najlepiej się orientuję, o czym jest wiersz, no ale niestety żaden specjalny pomysł nie wpadł mi do głowy.
To ciągłe trwanie w monotonii przyprawiało ją o dreszcze, bo jeszcze niezmienności nie mogła wytrzymać więcej, a skołatane serce, zmęczone biciem w klatkach, dźwiękiem przypominało wycie niemowlaka. Szarzyzna tego świata dobijała wielokrotnie, kiedy brakowało światła, a trzeba było iść świadomie. Jej decyzje były skłonne do bycia niesłusznymi i też niezbyt pogodne, a jednak trwała przy nich. Czekała na wynik, pomimo że błądziła. Pośród stabilności wiotczała jej siła. Była taka prosta i taka uległa dla miłości, której nigdy nie była pewna. Ślepa i naiwnie wierna swym rytuałom próbowała dorównać zmyślonym ideałom. To było zakałą, tak tu się działo, że mimo wielu uczuć, jej wciąż było za mało. Jaką rolę odegrało to w życiowej akcji kinach? Czemu wciąż w niewinnych szukana była wina? Biedna dziewczyna, zakochana na zabój w nieodpowiednim dla niej chłopaku. Ze strachu w piachu pogrzebała rozsądek. Zostało jej serce, a w nim nieporządek i miało euforię, którą wciąż skażało niezdecydowanie, ono tutaj trwało. Takie saldo w tym sukcesie i w tym szczęściu, ale widoczne, jak brak weny w wierszu. W deszczu jej łez zwątpienia oraz tępoty istniało jedno pragnienie, by poczuć jego dotyk. Kłopoty jak zwykle zaczynały się pięknie, gdy każde spojrzenie było uzależnieniem, a kończyły piekłem, bo nienawiść w oczach uwalniała ostrze, mające moc ognia.
|