Kolejny wiersz bez nazwy.
Wreszcie dostałam to, czego naprawdę chciałam, a nieznana siła mi to odebrała, to nie moja wina, chyba się odkochałam i wszystko poświęciłam, bo dopadła mnie sława. Związek to nie zabawa i nie można go odkładać, a ja tak zrobiłam z chęci pieniędzy i zasad tego innego świata, pełnego kłamstw i kamer, i wszystko, na co pracowałam, zostało mi odebrane. To cwane środowisko, dla nich kasa i nic więcej, tak bardzo chciałam wyjść stąd, ale skradło mi serce, zdusiło je w podzięce za moje poświęcenie, a ja tak bardzo pragnęłam cofnąć to ogłupienie, że nie zauważyłam pomocy z jego strony, tego ukochanego, który bił mi pokłony, był taki pokręcony w stanie uzależnienia, a ja tak po prostu przestałam go doceniać. Nie chciałam nic zmieniać, dopóki nie było za późno, wchłonął mnie materializm, teraz jest tu tak pusto i dziwnie bez miłości, której się wyrzekłam, i ze swego nieba spadłam do wszechobecnego piekła. Wielka temperatura szybko mnie przeszyła, spalając doszczętnie wszystko, co jeszcze we mnie było, a teraz mi niemiło, bo krwawią moje dłonie, tylko one naruszone, ale oznaczają koniec.
|